Od jakiegoś czasu pracuję w korporacji za granicą. Zmieniłem branżę na #testowanieoprogramowania. Przez prawie rok byłem testerem manualnym, ale że pokazałem że coś tak kumam, wcześniej w Polsce byłem automatykiem (od PLC), to dali mnie do projektu gdzie się automatyzuje.
Wczoraj po niespełna trzech miesiącach pisania skryptu było przekazanie dla klienta. Wyszło trochę źle. Czemu trochę? Bo jakaś tam część nie działa jak trzeba. Ale wina jest trochę po stronie klienta bo środowisko testowe jest mocno niestabilne i przeprowadzenie testu nawet na etapie prezentacji nie działało. No ale nic to.
Dziś szambo wybiło. Kierownictwo i menadżery szukali winnych,rozwiązania kryzysu itp.
Wezwali mnie na dywanik kilka razy. Musiałem się tłumaczyć czy opowiadać co poszło nie tak – jak to w życiu bywa.
I teraz moje zaskoczenie. Na sam koniec wezwał mnie menadżer projektu i powiedział mi coś, że aż mi dech w piersiach zatkało. Anon, pamiętaj że my jesteśmy drużyną. Nie ma czegoś takiego, że ty zawiodłeś. Wszyscy widzieliśmy, że ciężko pracowałeś i dawałeś z siebie wszystko. Mówimy ci to, żebyś wiedział, że to nie twoja wina, że wszystko co robiłeś zrobiłeś najlepiej jak umiałeś. I to było to, że powiedzieli mi jak wygląda sprawa, co będzie ze mną z projektem itp.
Dodam, że napisałem niemal 4000 linii kodu bez jakiegokolwiek doświadczenia w programowaniu obiektowym. Pierwszy raz w życiu napisałem więcej jak 100 :). Jeszcze do 2500 linijki ogarniałem nazwy i funkcje stworzonych procedur.
Dziś wiem, że gdybym miał napisać to raz jeszcze, zrobiłbym to dużo inaczej.
#zalesie #chwalesie #informatyka #programowanie?