Mam swoje małe #przemyslenia po ostatnich 3 tygodniach w #informatyka #pracbaza z nowym narybkiem.
Mieliśmy w zespole dużo roboty więc pogadaliśmy z managierem by ogarnął nam nową pozycję na juniorka i stażystę. Juniorka mieliśmy wyszkolić trochę bardziej w nasze tematy a stażysta by ogarniał field support typu wydaj myszkę, podłącz kabelek. po rekrutacji i podpisaniu dokumentów wpadają oba. stażysta, który skończył #techbaza elektroniczne i na juniorka #studbaza #polibuda z ostatniego roku przed inżynierką (inżynieria systemów informatycznych czy coś).
Stażysta trochę przeszedł trening po macoszemu bo wiadomo, dużo tam tłumaczyć nie trzeba jak komuś podłączyć stację czy tam wydać z magazynu jakiś sprzęt i wrzucić to do asset management. Całe skupienie poszło na juniorka, który wrzucony został w każdy możliwy projekt by sobie popatrzył co robimy i każdy z nas opowiedział po co i dla czego to robimy + odpowiedzieć na jakieś pytania.
Po tygodniu takiego chrztu juniorek zadowolony nie ma pytań no to mówimy, że w jego ręce wpadną 3 zadania, 3 z nich były moje więc biorę ziomeczka na ostre szkolenie-robotę, daję jemu zadania + dokumentację i proszę o jedną rzecz. Juniorek mówi, że „spoko luzik, easy więc za chwilę podeśle”. Miałem całkowicie zapierdziel więc zapomniałem o nim do przerwy, spotykam go w kuchni i się pytam czy podesłał certa a on mi na to, że nie wie jak.
Nosz kurw… pytam czemu a on, że w sumie to on nie wie. Dobra pokazuję co i jak krok po kroku przy jego monitorze, 5min roboty i elo, zrobione. Chłop nie miał pytań przez całą pokazówkę tylko kiwał głową więc pytam ostatni raz czy są jakieś pytania a on mi „bo w sumie to dużo nie robił w linuksie tylko na ubuntu steama stawiał więc nie rozumie co się działo na ekranie” Dobra, pomijam jak chłop przeszedł rekrutację, o tym pogadam na 121 z menagierem. Dzień leci dalej, nowe zadania ta sama historia…
Na koniec dnia na pełnej bo swojego nic nie zrobiłem pakuję się w kurtkę i rozmawiam z kolegą z zespołu i mówię, że gówno zrobione, nawet jak się pokazuje coś juniorowi to nic nie umie i nie chce zrozumieć i najlepsze nigdy nie ma pytań.
Tymczasem kumpel banan na ryjcu i mówi, że stażyście się nudziło i przyszedł do niego popatrzeć co tam robi, pogadać o korpo itd. Stażysta się wkręcił w temat, szybko zrozumiał i pomagał jemu stawiać serwer i jeszcze jakieś zadanka dostał młody, zrobił solo z uśmiechem bo uczy się czegoś nowego.
Po tych 3 tygodniach stażysta napierdziela solo zadanka, które dostaje od całego zespołu bo się pyta czy jakieś proste coś do szybkiego pokazania jest i to robi. Tymczasem juniorek z polibudy kotwicą u mej nogi do teraz nie wie jak się przez SSH gdzieś logować, jego bilety leżą aż SLI strzeli 100% i nadal nie ma żadnych pytań.
W Pn mamy spotkanie zespołu i stara gwardia już cała chce przekonać managiera by dać stażyście juniorka i robotę na stałe a polibudiarz niech wiruje dalej się uczyć i niech nie przedłużają jemu kontraktu po 3mc.